Miejsce oddalone od głównej drogi ale słyszałem o nim i widziałem znaki prowadzące do tego miejsca. Kusiło aby się tam wybrać i w końcu nastał dzień gdzie znalazłem troszkę czasu aby wybrać się na spacer i odwiedzić Ruiny Pałacu. A jak to mówią wycieczka aby była udana to powrót musi być inną trasą więc powrót był przez piaskownię. Stąd polecam wypad w weekend kiedy piaskownia nie pracuje.
Ruiny Pałacu – miejsce na mapie
Miejsce startu wycieczki
Można zostawić blisko tego znaku. Ja osobiście podjechałem kawałek dalej i zaparkowałem auto koło ostatniego domu. (Dzięki temu miałem bliżej do pałacu ale w drodze powrotnej miałem dalej do auta.)
Trasa szeroka, polna droga prowadząca w górę. Pogoda dopisała. Przejrzystość powietrza bardzo duża dzięki temu mega widoczność okolic.
Idąc cały czas szutrową drogą docieramy do celu wycieczki, który jest pochłonięty przez przyrodę. Są dwie drogi aby podejść bliżej. Obie wymagają przedzierania się przez roślinność. (Jedna droga prowadzi przez zagajnik z drzewami mniejszymi i większymi. Druga droga to przejście przez pole)
Po zwiedzaniu pałacu wracam na ścieżkę. Kawałek idę tą samą drogą i skręcam w prawo, podążam przed siebie. Docieram do „wieży” na górze. Był pomysł aby wejść na górę ale po bliższych oględzinach drabinka okazała się mało stabilna.
Wchodzę na piaskownię. Z tej strony zero znaków ostrzegawczych i informujących o zakazie wejścia więc idę.
Piasku dużo. Skarpy bardzo wysokie. Sprzęt ustawiony na „parkingu”
Na piaskowni i okolicach ciągle słychać „śpiewanie” ptaków, które miejscami ciężko dojrzeć przez gęstą roślinność, ale są też miejsca gdzie krzaków mniej, więc i łatwiej dostrzec kto tam „śpiewa”.
Wychodząc z pierwszej części piaskowni po lewej stronie, wejście na górkę gdzie widać po śladach, że teren używany przez motocrossowców.
Wracam na główną ścieżkę. Idąc przed siebie. Po prawej widzimy drugą część piaskowni i troszkę sprzętu do kopania piasku.
Wracam na trasę, schodzę dalej w dół. Docieram do asfaltu. Skręcam w lewo. Po drodze spotykam jeszcze bażanta
Na skrzyżowania skręcam w lewo i idę przed siebie w stronę do auta. Nad głową lata duży drapieżnik.
Trasa nie za długa, około 5 km. Czas spędzony zależy od Naszej ciekawości i ilości zdjęć jaki chcemy zrobić. Mi przejście całej zajęło około 1,5 godzin.